Pracownicy socjalni na lekcjach samoobrony

W środowisku, w jakim pracują często spotykają się z agresją, z osobami będącymi pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających, dlatego szkolenia z zakresu samoobrony są im bardzo potrzebne. Pracownicy socjalni z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Białymstoku biorą udział w kursie organizowanym przez białostocką Straż Miejską z zakresu samoobrony i bezpiecznych zachowań. Aby zapobiec lub zminimalizować sytuacje niebezpieczne strażnicy miejscy uczą, jak można poprawić swoje bezpieczeństwo w kontaktach z agresorem.

Cykl szkoleń jest podzielony na dwie części: teoretyczną i praktyczną. Pracownicy białostockiego MOPRu zapoznają się z zasadami postępowania w sytuacjach zagrożenia agresją oraz sposoby uniknięcia jej, dowiadują się czym jest stan wyższej konieczności, a czym obrona konieczna, a także jak zachować się w przypadku, kiedy zaatakuje nas pies?  Z kolei w części praktycznej uczą się podstawowych technik samoobrony. Funkcjonariusze ćwiczą z nimi jak obronić się w sytuacji, kiedy agresor będzie chciał ich zaatakować, zadać cios ręką, nogą, czy niebezpiecznym narzędziem.

Spotkania, dzięki uprzejmości dyrekcji VI Liceum Ogólnokształcącego w Białymstoku, odbywają się w murach szkoły. Weźmie w nich udział łącznie 160 osób z jedenastu Zespołów Pracowników Socjalnych Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Białymstoku. Kurs potrwa do września.

Udostępnij:

O krok od tragedii

Niestety zdarzają się sytuacje, kiedy odrobina nieuwagi może zakończyć się tragicznie. Przekonała się o tym młoda mama, która przypadkowo zatrzasnęła kluczyki samochodowe. Wraz z nimi w aucie znajdowało się niespełna półtoramiesięczne dziecko.

Do zdarzenia doszło wczoraj. Około godz. 10.30, wspólny patrol funkcjonariusza straży miejskiej i policji, otrzymał zgłoszenie, iż na jednym z parkingów sklepowych kobieta zatrzasnęła kluczyki w samochodzie. Niestety w środku znajdowało się jej półtoramiesięczne dziecko.

Z relacji zdenerwowanej mamy wynikało, że zostawiła klucz w torebce na siedzeniu pojazdu, który automatycznie się zamknął.

Z uwagi na fakt, że dłuższe przebywanie w nagrzanym pojeździe mogło zagrażać życiu i zdrowiu dziecka oraz na to, że inne próby otworzenia pojazdu nie przyniosły rezultatu, strażnik w porozumieniu z matką dziecka podjął decyzję o wybiciu szyby. Po chwili maluch był już w objęciach wystraszonej mamy.

Na miejsce wezwana została także załoga pogotowia ratunkowego, która przebadała dziecko.

Na szczęście cała historia znalazła szczęśliwe zakończenie.

Apelujemy o czujność. Kiedy zauważymy zamknięte w samochodzie dziecko lub zwierzę dzwońmy pod numer 986 lub 112.

Udostępnij: